wtorek, 22 czerwca 2010

siostra anna by keczup

Stuknięty plener w Zawichoscie. Miejsce gdzie księżyc nocą był prawie pomarańczowy i stwarzał wrażenie jakby wędrował wieczność i nagle zechciał przycupnąć dla oddechu na jednym z niewielu dachów. Dni w miasteczku jak niedziela na kacu wszystkie ławki pozajmowane przez miejscową inteligencję od rana do nocy. Dwa sklepy spożywcze czynne, gdzie można było zakupić zimną rozkosz, piwo , lody. Prom czynny ale zamknięty bo woda zalała teren. Jedna kawiarnia otwarta, ale nigdy wtedy kiedy przechodziliśmy obok. Mecze mogliśmy oglądać z ulicy przez szybę mieszkania zza firanki. Komary atakowały jak wściekłe całą chmarą nawet A sio nie pomagało.Nocleg w klasztorze gdzie nie można było nawet zapalić szluga, nie dbając o konsekwencje. Ale siostry zakonne chętne by wyjść na imprezę techno. Oto siostra anna po wyjsciu z imprezy.

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy